Dotychczas pisałem głównie w oparciu o ścisłe reguły pracy akademickiej. Musiałem więc opierać teksty na długotrwałym badaniu konkretnego tematu i obudowywać je aparatem przypisów, odniesień, nawiązań i polemik. Nie oznacza to wcale, że nie czułem się wolny. Często właśnie dzięki tym narzuconym ramom zyskiwałem szansę na doświadczenie w pisaniu czegoś całkiem unikalnego. Nie jest prawdą, że rygor badawczy nie daje się nigdy poluzować, ani że nie pomaga w nabraniu rozmachu czy poczucia autentycznej kreatywności. Pozostaje jednak bardzo żmudny i niewdzięczny. To maraton, który nie daje pewności, że na mecie ktoś w ogóle czeka ze stoperem.
Są też inne teksty, inne rytmy i atmosfery, które zdarzało mi się ćwiczyć. Eseje w katalogach, artykuły w czasopismach, wreszcie książki, w których właściwie sam mogę wybrać charakter pisma. W każdym z tych przypadków też jednak istnieją bardzo ścisłe ograniczenia związane z charakterem zamawiających instytucji: deadline, objętość, dostępność, tematyka, wreszcie – w przypadku książek – horyzont projektu, który trzeba obmyślić, zaplanować i zrealizować, najczęściej w określonym terminie. To ostatnie to też maraton, tylko pokonywany w samotności i bez numeru startowego. Można tu ugrać wiele dla siebie, ale w pewnej tajemnicy.
Od dawna więc narastało we mnie marzenie, żeby „pisać inaczej”, zdobyć się na większą niezależność i zapomnieć o wymogach. Ten niemal utopijny pomysł, dążenie do innej praktyki, zrodziło pomysł na prowadzenie bloga. Nie ma tu więc reguł tematycznych ani czasowych. Nie ma pogoni za aktualnością ani wąskiej specjalizacji. Pełna swoboda, można by nawet powiedzieć pisanie wystawione na kaprys, gdyby nie to, że traktuję zamieszczane tu teksty jako poważny eksperyment. Mam skrytą nadzieję, że ta założona dowolność będzie dawała szansę swobodnego rozwijania stylu i poszukiwania form niekoniecznie publikowalnych w prasie papierowej czy elektronicznej, akademickiej czy kulturalnej. Taka jest moja stawka w tej rozgrywce.
Jeszcze słowo o strukturze. Teksty zamieszczane na blogu będą dzielić się na trzy kategorie: eseje, krytyka i szkice. Pierwsza odpowiada dłuższym tekstom podejmującym tematy w sposób możliwie systematyczny, druga tekstom interpretacyjnym, trzecia tym o największej swobodzie formalnej i często nieprzesadnej długości. Blog jest zarazem stroną internetową, w której zbieram i udostępniam informacje o mojej dotychczasowej (i planowanej) działalności pisarskiej, seminaryjnej, konferencyjnej, itd.
Dotychczas tylko myślałem, żeby pisać inaczej, teraz chodzi o to, żeby to zrobić.
Adam Piotrowski
22 października, 2019 at 5:10 pm
To jest naprawdę dobre.
Pawel Piszczatowski
22 października, 2019 at 7:03 pm
Powodzenia!
Kuba
22 października, 2019 at 7:40 pm
Przez chwilę studiowałem filologię polską. Profesor Ulicka mawiała, że właśnie dlatego poezja jest bardziej kreatywna, że narzuca sztywne ramy. Obie wymagają umiejętności, ale…
W prozie ogranicza nas jedynie wyobraźnia, nie musimy szukać rozwiązań, a “wystarcza” inspiracja.
W poezji, zwłaszcza tej klasycznej, nie ma głoski, nie ma interpunkcji bez znaczenia. Właśnie ta zabawa z formą wymaga sprytu (=kreatywności), poza samą wyobraźnią.
Trochę jak reguły pracy akademickiej, jak aparat przypisów i odniesień.
Ten post przypomniał mi dawne warsztaty 🙂 dzięki! Trzymam kciuki! Idź w reguły i przypisy!
nowaczka
22 października, 2019 at 8:27 pm
<3